dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

EmilekHits: 569
Malachite  
09-12-2014 11:56
[     ]
     
Emilek,
To już 5 lat. Dziś skończyłeś 5 lat. I nie ma Ciebie 5 lat. 5 lat wspomnień. Czasami wydaje mi się, że wciąż odtwarzam raz nagrany film, że to fikcja, że to wszystko się nie wydarzyło. Czasami zatrzymuję się i przeżywam każdą sekundę na nowo.

Odkąd pojawiła się kropeczka Emilka, był On chłopcem. Zawsze. Chcący i niechcący. Mąż nazwał go... Poncjusz. I tak zostało. Nazywaliśmy Go Poncek. Poncek – Pączek. Jak pączek kwiatu, który na zawsze został pączkiem. Jak święty Poncjusz – męczennik. Pozostał i takim męczennikiem. Kiedy Emilek się urodził, mąż nazwał Go jednak Emilkiem :-) – żeby dzieci z Anielskiego Przedszkola z niego się nie śmiały.

Przy ciąży z Emilkiem nie wiedziałam, co to znaczy być w ciąży. Żadnych mdłości, żadnej senności, żadnych życzeń kiszonych ogórków z dżemem. Było pięknie. USG w 12 tygodniu ciąży wyszło wspaniale, wyniki książkowe. Jednak wkrótce zaczęły się plamienia. Szpital. Plamienia. Duphaston. Plamienia. Dom. Plamienia. Mijały kolejne tygodnie, plamienia nie mijały. Nadeszła standardowa wizyta u lekarza. „To już 17 tydzień, posłuchajmy bicia serduszka”. I... cisza. „Proszę się nie martwić, serduszka może jeszcze nie być słychać, zrobimy USG”. Serduszko biło, ale Poncek przestał rosnąć. „Dziecko jest dziwnie ułożone, jedna noga zadarta do góry, nie mogę go pomierzyć. Wychodzi mi z pomiarów 11 tydzień ciąży. Proszę się nie martwić, przyjść za tydzień, może ułoży się inaczej”. Jak to 11 tydzień? Jest 17-sty! Gdzie jest 6 tygodni????? Paraliż. Milion myśli. Telefon do najlepszego lekarza w mieście. „Proszę przyjść dziś po 18-stej. Przyjmę Panią dodatkowo”. Na wizycie żarty o pierwszej ciąży, zapewnienia, że na pewno wszystko jest w porządku. Głowica ląduje na brzuchu. 2 sekundy później lekarz mówi, że nie jest dobrze. Niewiele widać. Musi zrobić USG przezpochwowe. Dziecko nie ma nerek, nie ma pęcherza moczowego. Mała ilość wód płodowych. Mały nie sika, wód nie będzie. Rośnie nieproporcjonalnie. Nie ma szans na życie i dożycie. Jeśli nawet, to nikt nie przeprowadzi żadnej operacji. „Podejrzewam wadę genetyczną, wypiszę skierowanie na amniopunkcję.”. „I co teraz??? Czy ciążę trzeba będzie usunąć?”. Przytakujące kiwnięcie głową. Do lekarza zawoził nas mój tata. Kiedy wracał, przejechał przez kilka czerwonych świateł... Padał deszcz, a ja, jak kameleon, stawałam się jak jego krople. Następnego dnia w szpitalu babsztyl mega opryskliwy. Ja zalana łzami, ona z pretensjami: „Co pani sobie wyobraża, to nie koncert życzeń. Co pani myśli, że przyjdzie z ulicy i lekarz zrobi amniopunkcję?”. Scena na holu pełnym pacjentów. Wyrwała skierowanie. Poszła do lekarza. Za chwilę wróciła nieco naburmuszona, ale już nie wrzeszcząca. Poprosiła do środka. No nic. Na amniopunkcję trzeba czekać. „Zwykle robimy jeszcze dodatkowe badania. Tu nie ma czasu. Lekarz wystawiający skierowanie jest bardzo dobry, więc proszę przyjść na amniopunkcję za 2 dni”. Na amniopunkcję czekało kilka pacjentek. W końcu padło moje nazwisko. A ja na USG jak worek z zakupami. „Co tu mamy? To jest, to jest, o tego nie ma, tamtego nie ma. To takie długie, to takie krótkie”. Chwilowe zbiorowisko gapiów. Teraz proszę ręce pod tyłek, nie ruszać się. Bach. Igła prosto w brzuch. Gdyby nie te schowane ręce, to rzeczywiście walnęłabym chyba nimi z bólu lekarza. „Wód jest niewiele, zobaczymy, czy badanie się uda, bo nie dam rady wyciągnąć więcej. Kolor powinien być najwyżej jasnosłomkowy, tu mamy bardzo ciemny. Nie będzie dobrze. Odezwiemy się jak otrzymamy wyniki. Proszę spodziewać się telefonu za około miesiąc”. Ten czas to otchłań rozpaczy, czarna dziura. Miałam wrażenie, że tonę. Życie toczyło się obok mnie. Jak to możliwe, że nikt nic nie wie. Że kierowca może prowadzić autobus. Że sąsiadka może prowadzić pogawędkę. Że otwarte są sklepy. Jak to możliwe??? Decyzja o tym, czy usuwać ciążę, czy nie była najcięższą w moim życiu. Dostałam dostęp do forum o terminacji ciąży. Godzinne lektury. Decyzja. Jednak nie. Poczekam. Niech Poncek zdecyduje. I. Spokój! Ogarnął mnie przedziwny spokój. Pogodziłam się z tym, że odejdzie, że może odejść za tydzień, za miesiąc, albo trzy. W międzyczasie standardowa wizyta u lekarza. Położna waży mnie. „Schudła Pani 2,5 kg?”. Odpowiadam: „Problemy”. Lekarka prosi do gabinetu tą panią z problemami poza kolejką. Opowiadam. „Wiem, że na nic to prowadzenie ciąży, proszę tylko o sprawdzanie czy serduszko bije.” Bije. Umawiamy się na kolejną wizytę. Poncek odchodził powoli, każdego dnia było go coraz mniej. Żegnaliśmy się, już w spokoju. I nadszedł dzień 9 grudnia. Rano dopadły mnie skurcze. Musiałam załatwić kilka zawodowych spraw w mieście. Łyknęłam Duphaston – na skurcze podobno dobry. Tylko nie na porodowe. :-) W drodze powrotnej myślałam, że z autobusu już nie wyjdę :-) Ale udało się nawet dojść do domu :-) Jeszcze godzina leżenia. Nie przechodzi. Torba spakowana. Telefon do brata. Wiezie nas do szpitala. Skurcze przeszły! No nic, jak już jedziemy, to sprawdźmy. Wyszłam z samochodu, kilka kroków do przodu. Czuję coś w kanale rodnym... Mówię do męża, że to już koniec. Nie dam rady dojść. „Dasz, jeszcze trochę”. Idę. Poncek wychodzi coraz bardziej. Czuję, że jest już z nami. Padam na łóżko w przedsionku. Mąż krzyczy o pomoc. Mówię, że „jestem” w 5 miesiącu ciąży. Właśnie urodziłam. Pielęgniarka wiezie mnie do gabinetu. Musimy czekać, bo ktoś go właśnie okupuje. Łóżkiem nie można wjechać, za wąsko. Schodzę. Poncek w majtkach. Wracają skurcze. Kolejne łóżko. Jest. Nie żyje. Urodził się w worku płodowym. „Kompletny”, jak określiła pielęgniarka. I droga na oddział. Ginekologia. Nie, tu mnie nie przyjmą, za wysoka ciąża. Jedziemy wyżej. Położnictwo. Nie, tu mnie nie przyjmą także, za niska ciąża. Ginekologia. Nie, za wysoka ciąża, nie mamy sprzętu do zważenia dziecka. Góra, dół, góra, dół. Pielęgniarka z rejestracji wkurzona. „Co to za bałagan!!! Żenujące! Nigdzie więcej nie jadę, proszę o natychmiastową decyzję”. Zostajemy na ginekologii. Poncek leży obok zawinięty w ligninę czy gazę. Przychodzi lekarz. Nawet żartujemy, że to poród uliczny. Skurcze trwają. Nie czekamy jednak na urodzenie łożyska. Anestezjolog, narkoza, po wszystkim. Pielęgniarka na oddziale okropna, opryskliwa. Jest dosyć późno. 21. Nie pozwala wejść mężowi na salę. Krótka wymiana zdań z inną pielęgniarką. Mąż jednak wszedł. Na kilka minut. Pomógł rozpakować kilka rzeczy. Zostałam sama. Sama w 8 osobowej, pełnej kobiet sali. Bez dziecka, bez tego, co miało być, a czego nigdy nie będzie. Następnego dnia przy obchodzie pytam się o płeć. Lekarka odpowiada, że na tym etapie ciąży nie można stwierdzić płci dziecka. Wiem, że była hipotrofia, ale to jednak piąty miesiąc! Lekarz, który przeprowadzał łyżeczkowanie sprawdza, czy w piersiach nie zbiera się pokarm. Czuję się trochę skrępowana przy tłumie gapiów. Dostaję lek na zatrzymanie laktacji. Mówię, że chciałabym pochować dziecko, co mam teraz zrobić. Nikt nic nie wie. Każą pisać jakieś podanie i iść do zakładu patomorfologii. To było najlepsze, co mogło mnie spotkać w tym szpitalu. 2 kobietki, cudowne. Spędziłam u nich z 1,5 godziny. Opowiadały o Poncku z wielkim współczuciem, jak o największym skarbie. Płeć? No oczywiście, że chłopiec. Nawet ja zauważyłam pisiaka, nie musiałam kończyć do tego medycyny. Poncek udusił się pępowiną. Zawiązała mu się na szyi, do tego wkręcił jeszcze jakoś swoją nogę. Był obwiązany tyle razy i walczył tak mocno, że z pępowiny zrobiła się cieniutka niteczka. Aż nic już nie mogło do niego dopłynąć, ani tlen, ani jedzenie.
Wyników z amniopunkcji nie podano nam telefonicznie. Zaproszono na rozmowę. 69XXY. Triploidia. Wada nie dająca szans na życie dziecka. Rzadkość na tym etapie ciąży jak duża wygrana w totolotka.

Wolałabym jednak tą wygraną.

-- 
Mama:
Aniołka Emilka *+ 9 XII 2009
Rybci Lenki *18 III 2011
Okruszka Tymka *19 VI 2013
Ostatnio zmieniony 09-12-2014 12:07 przez Malachite

  Temat Autor Data
*  Emilek Malachite 09-12-2014 11:56
  Re: Emilek beata1978 09-12-2014 18:16
  Re: Emilek Joannap 09-12-2014 18:19
  Re: Emilek Ania E. 09-12-2014 19:52
  Re: Emilek jolek 09-12-2014 20:32
  Re: Emilek deli 09-12-2014 22:28
  Re: Emilek anikia 09-12-2014 22:46
  Re: Emilek Alicja74 09-12-2014 23:11
  Re: Emilek Malachite 10-12-2014 00:29
  Re: Emilek iwona123 10-12-2014 15:56
  Re: Emilek Nadia7 10-12-2014 18:35
  Re: Emilek Wera 10-12-2014 21:56
  Re: Emilek madzia1888 11-12-2014 12:29
  Re: Emilek misia81 11-12-2014 21:55
  Re: Emilek JustynkaK 12-12-2014 07:49
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora