Tak, zgadzam się z Iwonką. Już gdzieś to opisywałam... Pracuję z dziećmi w wieku przedszkolnym. Dwa miesiące po śmierci córki wróciłam do pracy i wszystko było ok. Do czasu, gdy pojawiła się dziewczynka o imieniu Lila, na domiar złego o kręconych włosach (ja mam falowane i pewnie moja córcia też by takie miała...) Rozkleiłam się w pracy i płakałam w łazience :( Mimo mojego zawodowego profesjonalizmu, nie potrafiłam znieść obecności tej dziewczynki o imieniu mojej córki, unikałam jej i bezpośredniego kontaktu. Rozumiem.