Wczoraj minął miesiąc od śmierci mojej córeczki Alusi. Brakowało jej 19 dni do skończenia 1 roczku. Przez 7 miesięcy jej życia żyliśmy z przeświadczeniem, że mamy zdrowe dziecko i w końcu trafiliśmy do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc, potem z godziny na godzinę było gorzej. Okazało się, że to kardiomiopatia restrykcyjna i świat nam się zawalił. Minęły 3,5 miesiąca i po cewnikowaniu serca, które miało zakwalifikować ją do przeszczepu serca, Alusia zmarła. Nie byłam z nią tylko 1 noc, bo mi nie pozwolili i właśnie wtedy musiała odejść... Z tym najtrudniej nam się pogodzić.Ta bezsilność, gdy staliśmy za drzwiami, a lekarze walczyli o jej życie.... Miało być z czasem lepiej a jest coraz gorzej, dlatego proszę o pomoc. Jak Wy sobie radziliście z tym wszystkim? Co Wam pomogło? Czy znacie jakieś grupy wsparcia w Warszawie lub Radomiu? Będziemy wdzięczni z mężem za wszystkie konstruktywne rady, bo sami sobie nie radzimy ze stratą naszego ukochanego Aniołka... "Dla swiata bylas czastka,dla nas calym swiatem..." mama Alusi 24.06.2013- 5.06.2014 I Ninki ur.30.08.2015-24.05.2016 http://alusia-mojamilosc.blogspot.com/?m=
|