Wczoraj miałam spotkanie z dziewczynami z pracy na którym musiałam już być. W naszym zespole mamy kilka nowych dziewczyn. I tak sobie siedziałyśmy gadałyśmy itd. i jedna z nich która siedziała na przeciwko mnie, pytała się dziewczyny obok ile kto ma dzieci. Ja to wszystko słyszałam. I doszła do mojej osoby. Ta jej mówi "szeptem" że pochowałam córkę, a ona na to: "to wiem, ale to wszystko nie ma więcej". Nie wytrzymałam i powiedziałam jej, że to słyszałam, ale jak jest ciekawa to ja tu siedzę, i nie to nie, wszystko mam dwójkę dzieci tylko obie nie żyją... Łzy mi się zakręciły, a ona speszona nie wiedziała co powiedzieć. Ale no k***wa mać, jak można się zapytać czy to wszystko??? to za mało???? Chwilę później zadzwoniłam po męża, żeby po mnie natychmiast przyjechał. I tak skończyło się moje pierwsze spotkanie z ludźmi od czasu śmierci Wiktorii... Porażka "Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..." Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham Oraz ziemskiej Liliany
|