Chciałabym się dziś wyżalić, napisać jak bardzo jest mi ciężko. W sierpniu zmarła moja 20letnia córka, tak nagle, tak niespodziewanie, tak niepotrzebnie. Zmarła w wypadku. To tak bardzo boli, mam jeszcze trójkę dzieci, kocham każde z nich, ale chyba nie umiem już żyć tak jak kiedyś, 4 sierpnia straciłam wszystko, dziecko, sens życia, radość, chęć doczekania późnej starości. Ja tak bardzo chce umrzeć, chcę ją przytulić, śniła mi się wielokrotnie, jako 10letnia dziewczynka, płakała, wołała mnie, trzymała za nogę a ja nie mogłam zostać, później śniła mi się jak przychodziła do mojego łóżka , spała ze mną, całowała mnie w czoło i odchodziła, miałam taka czarną , koronkową sukienkę. Kiedyś poroniłam , w 1997 roku, cierpiałam, ale umiałam z tym żyć, podniosłam się, dla dzieci. teraz jest całkowicie inaczej, ja córkę wychowywałam przez 20lat, przez te 20 lat dbałam o nią, troszczyłam się, martwiłam się, zastanawiałam się jak sobie radzi na studiach, w ostatnim czasie miałam ja bardzo mało w domu, ale wiedziałam że przyjedzie, że spędzimy razem wigilię, że będzie ubierać choinkę i bić się ze swoim bratem, tak mi tego brakuje. Dziś wigilie przygotowała moja mama, dziękuje jej za to , że przyszła, że wszystko przygotowała, zeszłam na chwile, ale nie chciałam się składać opłatkiem, składać życzeń, nie chce życzeń, ja już nie mam marzeń, nie mam celów i planów, we mnie jest tylko pustka i straszna gorycz.
|