Tak wlasnie tez to odczulam,po smierci mojej 7-letniej coreczki mialam sasiadke z polski (mieszkam poza granicami polski)dziewczyna bardzo mi pomogla w przygotowaniach itp.,zapraszala do siebie .Miala wtedy prawie 2-letniego chlopczyka wszystko bylo dobrze ,pamietam kiedys bylam u niej i ona chwilke nie mogla ,w tym czasie plakalo jej dziecko ,wiec podeszlam i wzielam je na rece -jak piorun podeszla do mnie zabrala mi dziecko.Do tego opowiadala mi chistorie o cioci swojego meza ktora dawno temu stracila dziecko,zostawila krotko tam swoje dziecko ,jak wracala spowrotem zobaczyla zewnetrzne zaluzje opuszczone i wtedy pomyslala ze ta kobieta cos napewno zrobila jej dziecku.Nie powiedzialam jej wtedy jak to odczulam ale po jakims czasie wyladowalam u psychologa bo calkowicie izolowalam sie od ludzi,pani psycholog mowila ze przez takich ludzi trafiamy wlasnie do psychologa.Jest to kobieta wyksztalcona nie wiem czy to specjalnie czy to jakis przesad przekazywany z pokolenia na pokolenie.Do dzisiaj zostalo mi to ze z dystansem podchodze do ludzi.
|