Witam wszystkich. Pisze pierwszy raz na forum wiec wybaczcie jesli bedzie to bez ladu i skladu. Moja coreczka urodzila sie i zmarla 05.07 br. Dopiero teraz mam sile,zeby podzielic sie z kims tym co nas spotkalo. Ciaza przebiegala bez zadnych problemow, czulam sie dobrze. Na poczatku lipca w 26 tyg ciazy przestalam czuc ruchy dziecka i poszlam do pierwszego lepszego lekarza zeby zrobic usg i uspokoic swoje leki. Okazalo sie ze Maja juz nie zyje, ze nie ma wod plodowych i musze jak najszybciej trafic do szpitala i urodzic dziecko. Trafilam do instytutu matki i dziecka w Warszawie na oddzial chirurgii ginekologicznej. Tam zaczal sie koszmar, nie mam sily tego opisywac. Rodzilam Maje 22 h. Bez znieczulenia koszmar, personel ignorowal to ze juz rodze kiedy glowka byla juz na zewnatrz wtedy mi uwierzyli. Po porodzie mialam lyzeczkowanie. Najtrudniesze w tym calym pobycie bylo to ze na gorze znajduje sie porodowka i caly czas rodzily sie dzieci, za sciana slychac bylo robione ktg i bijace serce. Moj maz widzial Maje mi personel nie zaproponowal tego. Teraz zaluje ze nie zobaczylam coreczki. Maja urodzila sie w worku owodniowym wiec nie mialam jak jej zobaczyc a pozniej bylam po narkozie i nie moglam wstac. Tydzien po tych traumatycznych zdarzeniach pochowalismy nasza coreczke. Maz mowil ze byla sliczna i bardzo do mnie podobna. Wazyla 460g i miala 27 cm. Nie tak to wszystko mialo wygladac w domu bylo juz tyle rzeczy ktore czekaly na nasza krolewne, wozek, lozeczko, zabawki, sukienki. Rzeczy pozostaly ale nie ma dziecka. Czesto placze ale jak nikt nie widzi. Moja rodzina nie wie jak mi pomoc, znajomi traktuja mnie jakbym byla tredowata. Czuje sie bardzo samotna dlatego napisalam tu bo wiem, ze rozumiecie co czuje. Coreczko nie ma chwili kiedy o Tobie nie mysle.... Zostala Twoja lala Zuzia ktora nosze zawsze ze soba... Do zobaczenia po drugiej stronie teczy .... Mama
Mama Aniołków: Ani, Mateuszka i Majeczki
http://majakatarzynamichalska1.pamietajmy.com.pl/
|