ja po stracie lary poszukalam jak najszybciej pomocy,bo ja osobiscie juz wiedzialam ze do trzech razy sztuka,oczywiscie z mojim doswiadczeniem osrodek w holandi wyspecjalizowany w poronienia,ivf,adopcje itd ,nawet w czasie ciazy z mateuszem przyjedzala ta pani do mnie,co mi pomoglo potwierdzenie ze nie zwariowalam i ze musze przes to przejsc,co do trombofolji niestety nie ma zadnych objawow,zaskakuje jak niespodzianka,jak by byly objawy to by dzieci i ludzie na rozne choroby typu zawal np .itd nie umierali,zator i koniec ja mnialam pelno zatorow w ciazy z lara w lozysku,czyli brak badz zly doplyw tlenu i krwi.
|