Po śmierci mojej córeczki nie wspodziewałam się że spotka mnie tak wiele przykrych rzeczy i że ludzie potrafią kpić z czyjejś tragedi. Jedni mówili że jak byłam na podtrzypaniu to wyszłam nż ze szpitala i dlatego stracilam dziecko co jest kompletna bzdurą. Koleżanka z pracy miała doo mnie pretensje ze nie odwiedzilam drugiej kolezanki ze zlamana nogą a przeciez icg tez nie bylo w szpitalu u mnie. To powiedziała cytuuje: A coś ty takiego przeżyła, przecież urodzisz sobie następne przynajmniej ty możesz chodzić a ja ona ma nogę z łamaną. Powiedziałam jej że niech nie porównuje nogi złamanej do smierci dziecka,ona za dwa dni sciagnie gips i jej noga sie zagoi a moje serce nie.Dostala ochrzan od mojej tez kolezanki z roboty bo slyszalam przypadkowo. Koleżanki na siłe pokazywały mi zdjęcia swoich dzieci nawet jak mowilam ze widzialam na nk.A moja wlasna matka przy klotni powiedziala ze zyczy mi bym nigdy wiecej nie miala dzieci. To bylo kilka miesiecy temu i staram sie o tym zapomniec ale czasem nie moge uwierzyc ze ludzie potrafią być tacy podli. Miałyscie jakies przykre sytuacje? Co was najbardziej zabolało? D.Czekaj