Od ponad miesiąca jestem tu codziennie, ale nie miałam odwagi napisać o sobie i swojej tragedii...Moje życie może nie było jak z bajki, ale byliśmy bardzo szczęśliwym małżeństwem z ponad 2-letnim stazem. Już w dzieciństwie marzyłam o córeczce, byłam tam, gdzie były wszystkie dzieci, "wychowywałam" je i rozpieszczałam. Moje szczęście było przeogromne jak na teście ujrzałam dwie kreski, nie dowierzałam, zrobiłąm około 10 testów, no bo jak mogło mnie spotkać tak ogromne szczęście...no i się nie myliłam :( Moja ukochana wymarzona, wysniona córeczka urodziła sie w 24 tc. Przede mną 18listopada termin jej porodu, a jej już nie ma, przede mną pierwsze święta, które mieliśmy spedzić już we troje, a my we dwoje 1listopada zapalimy kolejna swieczkę u ciebie córeńko:( Nie potrafię sobie poradzić sama ze sobą i z bólem, który rozrywa me ciało, z domu wychodzę tylko wieczorami na grób córeczki, nie potrafię i nie chcę żyć bez niej, próbuję to sobie tłumaczyć na różne sposoby, ale za chwilę i tak płaczę, nie mogę patrzeć na dzieci, na szczęśliwe rodziny, bo ja w wieku 25lat przegrałam życie, bo już nic nie bedzie takie jak dawniej CÓRECZKO. Proszę Cię przyjdz do mnie,albo zabierz do siebie i ulżyj w cierpieniu:( Urodziłaś sie dla nieba córeczko:* mama: Laura Faustyna 30.07.2010-27.08.2010 Mikołaj ur. 26.09.2011
|