pepowina odebrala zycie mojemu Pawelkowi | Hits: 1377 |
|
kajkapol  
13-09-2010 15:57 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat]
|
na poczatku chcialam Wam podziekowac za cieple slowa i swiatelka Postanowilam napisac Wam co sie stalo 19.05br byl dzien jak zwykle brakowaly mi rowne 2 tyg do porodu. Jak co noc czulam skurcze przepowiadajace ale rano sie uspokoily. Pawelek kopal. Po obiedzie polozylam sie na chwilke. Po 2 godz drzemki poszlam do lodowki zjadlam lody i nie poczulam Synka. Pojechalam do szpitala. o 18 uslyszalam slowa ktorych nigdy sie nie spodziewalam ,, serduszko nie bije'' i pytanie ,,zostaje Pani rodzic dzisiaj czy przyjedzie za 2-3 dni?'' Bylam w szoku zadzwonilam do meza co mam robic (byl w trasie -jest kierowca ciezarowki) Powiedzial zebym zostala ze moze sie pomylili i moze zdarzy sie cud. Wywolali mi porod o 22, a wlasciwie wlozyli mi jakas tasiemke i zawiezli na sale. Bylam sama nie wiedzialam co mam z soba zrobic. Zadzwonilam po moja przyjaciolke. W ciagu pol godz byla juz ze mna. Do godz 4.30 czulam bole dzwonilam po polozna ale nikt nie przyszedl. Poszla moja przyjaciolka. W tym samym czasie ja urodzilam mojego Synka sama na szpitalnym lozku o 4.50 rano. Byl taki sliczny duzy mial krecone blond loczki, wygladal jakby spal. Tulilam Go i wpadla polozna do pokoju przeciela pepowine i chciala Go zabrac nie pozwolilam. Byl przy mnie 1.5godz. az w koncu mi Go zabrali. Zadzwonilam do meza powiedzialam ze ,,cud sie nie zdarzyl'' oboje plakalismy. Moj Synek mial 2 razy owinieta szyje pepowina raz pod pachami i na dodatek mial wezel prawdziwy na pepowinie. Jak to mozliwe ze pepowina ktora przez tyle miesiecy pozwala zyc naszym skarbom na sam koniec nam Ich zabiera? Pawelek +20.05.2010 38tc [*]
|
Ostatnio zmieniony 13-09-2010 15:57 przez kajkapol |