Czasami budzę się w środku nocy... Nie wiem co dokładnie zdarzyło się w ciągu ostatnich czterech lat, nie wiem, czy to co śniło się dzisiejszej nocy to mit, czy rzeczywistość. Z biegiem czasu staram się zrozumieć dlaczego, dlaczego akurat mi- młodej, rezolutnej, nadwyraz przedsiębiorczej osobie zdarzył się taki dramat. Dramat, którego nie da się opisać, ciąża, dodam nieplanowana ciąża, jeszcze szybsza strata dziecka, dodam dość niespodziewana ciąża jak i strata dziecka. Miało ponad dwa miesiące, dokładnie dziewięć tygodni i pięć dni kiedy nie dałam rady. Nie dałam rady wytrzymać stresu, nie dałam rady zatrzymać "go" pod sercem, po prostu okazałam się na tyle słaba, że nie dotarłam do czasu, który dałby mi na tyle szczęścia, na tyle radości- by wystarczyło na następne pięćdziesiąt lat. Pięćdziesiąt lat nowych smutków, zmartwień, niebagatelnej radości, bycia dla kogoś kto żyje tylko dla Ciebie, który wie, że tylko Ty i tylko przez Ciebie żyje. Mam nieskończone 23 lata, boje się żyć, mieć dzieci, kochać ,przebaczać, pragnąć czy cieszyć się...
Straciłam dziecko, straciłam wszystko co mogłoby mieć dla mnie sens, aczkolwiek wiem, że na to nie zasłużyłam. Nigdy nie kochałam, nie dawałam nikomu tego co mogłabym dać, mam w sobie wiele emocji, dodam wiele sprzecznych emocji... Justyna
|