Trzymaj się Renatko, nie wiem czego tylko mogłabyś się w tym momencie trzymać, wiem, że w takich chwilach nie można złapać, nadzieji, ona ucieka, nie mogę się też trzymać wiary w mego kochanego Boga, bo troszkę się na niego gniewam, nie chcę już męczyć mojej rodziny, Mąż mi podporą chciałabym z nim porozmawiać ale nie wiem jak...czasami do niego mówie co się stało on słucha, jak się czuję i czasami popłaczę w jego ramionach......Myślałam, że On się jakoś trzyma ale dzisiaj....tak poprostu ROZRYCZAŁ się....to było dziwne...nic nie powiedział....Nie byliśmy na procesji Bożego Ciała...ze strachu...przed tymi wszystkimi ludzmi...ich wzrokiem i pytaniami.....Wiem jedno, wraz ze śmiercią naszych dzieci umieramy i my...Umiera wiara, nadzieje i miłość do życia.
|