Na początku chodziłam na cmentarz kilka razy dziennie i spędzałam tam mnóstwo czasu. Potem zaczełam chodzić rzadziej, raz dziennie, co drugi dzień, co trzeci. Powoli starałam się wytłumaczyć sobie samej że mój Synek jest zawsze przy mnie a grobić to tylko symbol tego że to nie był sen, że to zdarzyło się naprawdę, że on odszedł na zawsze. Chyba częściowo dlatego że liczyłam się że muszę wkońcu iść do pracy i nie będę mogła chodzić tak często. Pracuję od 9-17, w tyg. nie mam szans zdążyć na cmentarz, ale zawsze jestem w sobotę i niedzielę, czasem nie mogę się nawet doczekać tych dni, a czasem tak szybko czas leci.
Mąż umył pomnik, zamówiliśmy wiązankę z białych kwiatów i do środka kazaliśmy włożyć Kubusia puchatka - Tomuś go uwielbiał, ciągnoł na nóżkę i łapkę a najbardziej cieszył się gdy Kubuś śpiewał "pieski małe dwa". Na stałe leża na pomniku serce ze sztucznych róż z białym misiem w środku. Do wazonu zamówiliśmy białe kwiaty i do nich wkładamy białego drewnianego Aniołka, którego dostał od cioci w dniu pogrzebu. Po długi pertraktacjach mąż pozwolił mi kupić Tomciowi małe żółte autko, taki mały dziecinny, śmieszny samochodzik, spodobał mi się bo miał napis "Tonka". Autko postawię przy lampce.
Po cmentarzu pewnie rodzice wejdą jak co roku do nas na objad.
Napewno pójdziemy kilka razy, od nas z domku do grobu Tomcia idzie się całe 15min.
To potwornie okrótne ze strony Boga, że musimy przez to przechodzić.
Pozdrawiam buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|