Przez 4 miesiące czytałam Wasze Historie i płakałam czując wasz Ból. Czytałam i czytałam, nie mając odwagi się odezwać....ale pomyślałam że nadzedł czas żeby jakaś inna Mama przeczytała moją historię i pomyślała że nie jest na tym świecie sama... 4 miesiące temu , rozpoczynał się właśnie 35 tydzień mojej ciąży z Basią, ciąża przebiegała wzorowo, czułam się świetnie, pracowałam, spacerowałam, pływałam, sprzątałam.... od stycznia lekarka zaleciła mi już pobyt w domu, ze względu na skurcze, przepisała Fenoterol i magnez, no i dużo odpoczynku....2.02. obudził mnie niepokój, nie pamiętałam kiedy Basia ostatnio się ruszała, żadnej sytuacji, nie mogłam sobie nic przypomnieć... Paweł pojechał do pracy, a ja 4 godziny postanowiłam namówić Basię do jakiegoś ruchu...ale nie udało mi się. Punkt 12 stałam przed ladą izby przyjęć...mówię że nie czuję ruchów...w oczach położnej zobaczyłam strach który mroził moją duszę od paru godzin...cisza na KTG, brak tętna na USG.... ............................................... nie muszę wam opisywać co czułam, bo wszystkie znacie to uczucie...brak tchu, brak sensu, brak nadzieji. Po 3 dniach urodziłam Basie, była najpiękniejszą małą dziewczynką jaką w życiu widziałam, mogłam ją przez chwilkę potrzymać, zawiniętą w pieluszkę. Jeden jedyny raz zobaczyć jej śliczny nosek, małe usteczka, czoło zupełnie jak u Pawła, ciemne zawinięte w zygzaczki włoski. Jeden raz poczułam jej najsłodzszy ciężar na rękach. Nie płakałam, z całego pobytu w szpitalu czułam że to najpiększejszy moment, tak straszliwie jedyny.Nigdy więcej jej nie zobaczyłam. Tęsknię za nią. Badania wykazały że była zdrowa, a przyczyną śmierci było owinięcie pępowiny wokół nóżki. Tak bardzo kocham i tęsknie, bolą mnie puste raminona... ściskam was wszystkie wspaniałe aniołkowe mamy, podziwiam was za waszą miłość i siłę.... (************************) dla naszych dzieci. mama Basi
|