Ja rodziłam mojego synka w 23 tygodniu ciąży. Staś zmarł będąc jeszcze w moim brzuchu. Przyjęto mnie do szpitala w piątek po południu na oddział ginekologiczny. W pokoju były 3 inne pacjentki. Wieczorem, o godzinie 18.00 podano mi cytotec na wywołanie porodu. Około 23.00 pojawiły się pierwsze bóle. Więc pielęgniarka podała mi lek przeciwbólowy i oksytocynę. Około 5.00 ponownie zawołałam pielęgniarkę. Bóle i skurcze nasiliły się. Dostałam zastrzyk domięśniowo - tramal. Tramal nie pomógł. Zawołano lekarza, który po zbadaniu, kazał mnie zawieść na porodówkę. O 5.25 urodziłam martwego synka. Cały czas była przy mnie położna. Po urodzeniu synka, podano mi narkozę i wykonano łyżeczkowanie. Rodziłam w sali jednoosobowej. Po obudzeniu się zaglądały do mnie pielęgniarki, mierzyły ciśnienie i podawały mi leki. Opiekę miałam dobrą. Ściskam Cię mocno. Synku, tęsknię za Tobą i bardzo Cię kocham... Małgosia, mama Aniołka Stasia (+ 08.02.2008, 23tc)
|