Dwa pierwsze poronienia były w 7-8 tgodniu . nie biło serduszko, obumarły.Lekarze mówili że nie dokonuje się badań wyjaśniających przyczyny. Ale myślę że jest to najłatwiejsza odpowiedz.Na początku jest rozpacz i pytasz tylko dlaczego , a póżniej była decyzja że nigdy więcej się to nie stanie. Ale nasze plany nie mają nic wspólnego z planami Bożymi.W pierwszych dnia marca okazało się że jestem w ciąży. wszystko było super , czułam się doskonale. Byłam troche przestraszona , bałam się że może stać się to co ostatnio. Bardzo czekałam na 7 tyudzień , kiedy zaczyna bić serduszko. Pojechałam do lekarza ,zrobił USG i powiedział że serduszko bije , dzidziuś się rozwija i rośnie. Wreszcie się uspokoiłam , cieszyliśmy się z mężem bardzo. Ale niestety.W 10 tygodniu byłam u lekarza , pojawił się u mnie podbarwiony krwią śluz. Lekarz początkowa mówił że to standart, że nie ma żadnego krwawienia, ale zrobił ponowne USG i usłyszałam to co najgorsze.Serduszko przestało bić.Jeszcze dał mi cień nadzieji bo może nastąpił jakiś błąd odczytu.Noc była czekaniem i modlitwą o cud. Ok 10 rano dostałam bardzo silnego krwotoku, nawet nie zdążyłam dojechać do mojego lekarza, tylko prosto do szpitala. Po godzinie zrobiono mi USG i były już tylko resztki po poronieniu.Ja nie mogę się z tym pogodzić. ciągle pytam dlaczego.Nie mogę się z tym pogodzić. Została tylko tęsknota i ból.Nie mam już siły Grazyna
|