W niedzielę rano zaczęłam krwawić. Poszłam do szpitala, już bez nadziei. Niestety zastałam na dyżurze lekarza, do którego chodziłam w pierwszej ciąży. Rozmawiał ze mną normalnie, dopóki nie zobaczył zdjęcia USG i zrozumiał, że byłam u innego lekarza a nie u niego. Wtedy wyszedł z dyżurki i stwierdził że jak poszłam do tamtego lekarza to teraz sobie na niego poczekam...bo on nic z tym robić nie będzie. Bolało bardzo, jednak nic nie było w stanie przerosnąć cierpienia psychicznego. Wiedziałam że już nic nie da się zrobić, ale chciałam żeby już było po wszystkim. Noc była koszmarem. Rano seria badań i w końcu zabieg. Bałam się strasznie. Nawet nie jestem w stanie opisać, jak wielki był mój strach. Wiedziałam że to ostatnie pożegnanie z moim Aniołeczkiem. Po zabiegu pustka... Taka straszna pustka... Gdy tylko przyszłam do domu włożyłam ostatnie zdjęcie USG do ramki i postawiłam obok kilka aniołków. To jedyny grób jaki ma mój Aniołeczek... Ola- mama Amelki 02.07.2004 r.,Aniołka 01.10.2007 (*), Aniołka 11.06.2008 (*)
|