Przez przypadek trafiłam na to forum,szukałam osób,które miały dziecko z przepukliną mózgu.W 1991roku urodziłam synka z przepukliną mózgu,małogłowiem i porażeniem czterokończynowym.NIKT nie dawał mu żadnych szans na życie,bo z tego dziecka nic nie będzie.Lekarze mówili,może miesiąc,może 3 lata.Mój Michałek żył 13lat,oszedł do Bozi 13 kwietnia 2004 r .Jego życie było dla niego wielkim cierpieniem, ale miał i chwile radości.Byłjak roślinka,zdany na pomoc innej osoby,samodzielnie nie zrobił nic.Nie siedzieł ,nie chodził, nie było z nim kontaktu.Ale chyba wyczuwał swoich bo uspokajał się na moich kolanach,lubił być przytulany,całowany.lekarze mówili ,że żyje bo ma bardzo dobrą opiekę.Aż nadeszła Wielkanoc 2004 ,w poniedziałek jeszcze czuł się dobrze,wieczorem złapały go duszności.Nie pomogły silne leki.Rano we wtorek pogotowie,szpital,a o 15 karmiłam go na kolanach a on po prostu odszedł odemnie.Reanimacja trwała długo ale nie udało się.Skoro tak musiało się stać,dziękuję Bogu że byłam przy śmierci mojego synka,że nie był sam.Jeżeli macie chore dzieci a lekarze nie dają żadnych szans.nie poddawajcie sie,nie zaprzestajcie rehabilitacji bo cuda się zdarzają.Przed planowaniem ciąży bierzcie kwas foliowy. Bo chyba niedobór tego kwasu spowodował taką wadę,innej przyczyny lekarze nie znalezli. dzięki Bogu mam jeszcze dwoje zdrowych dzieci.Pozdrawiam i życzę aby każda aniołkowa mama doczekała się zdrowych dzieci
|