Kochane, mam taką refleksję,czas płynie, my wracamy do pracy, powoli jakoś zaczynamy żyć. Spotykamy się ze znajomymi, rodziną,wmawiamy sobie,że jest coraz lepiej.Cieszymy sie drobnostkami, małymi rzeczami. Niektórzy zaczynają myśleć o kolejnej ciąży, ale tak naprwdę co by się nie wydażyło, NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAKIE SAMO. Ja nie potrawię się już tak bezinteresownie cieszyć, czerpać radość z każdego dnia.Choć wiem że powinnam, bo przecież chodzi o to w życiu, aby doceniać to co się ma, cieszyć się malutkimi rzeczami. Tylko dlaczego uświadamiamy sobe to po tak wielkiej tragedii. Dlaczego tak trudno żyć???/ Wszyscy mówili, wróć do pracy będzie łatwiej.To prawda na chwilę można zapomnieć, -skupić uwagę na czymś innym , bo zapomnieć się nie da.Kochane jak sobię radzicie,co Wam pomaga żyć? Jest mi bardzo smutno, kiedy moja córeczka 3letnia Marysia pyta kiedy się urodzi moja siostrzyczka? Co mam jej mówić, jak tłumaczyć/Serce mi peka, ona tak pragnie rodzeństa.Nieradzę sobie , ponieważ mówimy jej z mężem, że żosia była chora i jest Aniołkiem, ale dla niej to abstrakcja. Wie że ma Aniołka w niebie, chodzimy na cmentarz, a mimo to pyta o siostrę, dotyka brzucha i mówi że tam jest jej siostrzyczka... Serce mi pęka....tak bardzo boli.Tak bym chciała aby inaczej się życie potoczyło,wiem , tak miało być.. tłumaczę sobie to, ale i tak jest ciężko, bo już nic nie będzie nigdy takie samo..... KOchana Zosieńko ,która jesteś w niebie, naucz nas żyć bez Ciebie!!! Byłaś, jesteś i Będziesz w naszych sercach. Kocham Cie skarbie(***)
|