Cześć dziewczyny,
dawno tu do Was nie zaglądałam. Od śmierci nazego Wojtusia minął już rok i trzy miesiące. Od tamtej pory przeżyliśmy z mężem dwa poronienia. Dojrzeliśmy do decyzji o adopcji, a raczej do powrotu do Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego, w ktrym byliśmy już przed poczęciem naszego synka. I tu zaczyna się nasz problem i niemoc. Po ponownej wstępnej rozmowie z panią psycholog dowiedzieliśmy się, że nie możemy zacząć się starać i musimy to odłożyć w czasie na co najmniej 1,5 roku ze względu na: 1. że toczy się w prokuraturze sprawa w spraiw śmierci naszego synka 2. że nie przepracowaliśmy jeszcze żałoby, może nie tyle po Wojtusiu, a le dwóch naszych ostatnich maluszkach. I co Wy na to? My obydwoje z mężem jesteśmy wstrząśnięci! Nie wiem, co mamy robić. Poradźcie. Może któraś miała podobne doświadczenia? Wychodzi na to, że lepiej bło nie mówić wszystkiego lub po prostu kłamać. TO trochę smutne, zwłąszcza, że to katolicki ośrodek.
|