Mam 24 lata i wspaniałego 7-letniego syneczka. Jestem po rozwodzie. Z obecnym partnerem zapragnęliśmy dziecka. Zaszłam w ciążę już w pierwszym miesiącu starań. Od początku było coś nie tak, aż w końcu szpital i poród w 23 tc. Nasz syneczek-Kubulek żył całe 10 dni. 4. sierpnia minęło pół roku jak odszedł. Lekarz powiedział, że od stycznia możemy zacząc starac się o kolejnego maluszka. Jednak jest pewien problem. Mój narzeczony nie zarabia zbyt dużo, a ja jestm bez pracy. Jeśli nawet znajdę pracę to na wstępie nie mogę przecież zajśc w ciążę. Nie wiem co robic, bo obsesyjne pragnienie maleństwa nie daje mi spokoju. Wczoraj wróciłam z wakacji (rodzice zabrali nas) i gdy widziałam rodziny z maluszkami to miałam ochotę płakac krzyczec i w ogole to bardzo boli. Wiem, mam cudownego 7-latka, ktorego kocham ponad zycie, ale czy to grzech, ze pragne kolejnego dziecka? Filipka urodzilam majac 17 lat i nie potrafilam cieszyc sie ciaza, porodem i jego dorastaniem na poczatku tak jak ciesze sie teraz. Nie bylam dojrzala, ale jestem wdzieczna ze mam syna. On daje mi sily i checi do zycia. Pragnienie kolejnego dziecka tak szybko nie zniknie jesli w ogole. Nie wiem co robic. Wiem, ze jestem jeszcze mloda i w ogole, ale chce miec dziecko jak najszybciej, bo chhyba zwariuje.
|