Droga Rybo wywołałaś mnie do odpowiedzi.Jest tak jak piszesz.Nasi myślą,że my takie wyciszone,czasami tak zmęczone życiem lub zmaganiem z naszymi uczuciami do naszych zmarłych dzieci,że powoli zapominamy o nich,że można tak zaprogramować nas,że my odczuwamy mniej.NIE.Miłości do dziecka się nie zapomina,osoby się nie zapomina.Odejście bardzo boli i już.Forma zachowań zależy z kim i o czym mogę mówić tego uczy czas.A uwierzcie mi nie z każdym można rozmawiać na temat śmierci własnego dziecka.Tego nauczyło mnie życie.Rany zadane bardzo bolą słowem,gestem zlekceważenia,miną itp. Trzymajmy się mocno ,ciepło,życzliwie.Pozdrawiam Ewa41mama Agnieszki
|