Wiecie co dziewczyny mam wielki żal. Nie iwem do kogo, czy do lekarzy, czy do położnych, czy do siebie i swojej rodziny............Lekarze w kółko mówili dziecko nie przeżyje, przygotujcie się na najgorsze, położne ze współczuciem na nas patrzały, próbowały pocieszać, ale mówiły że nie ma szans, że dawno nie widziały tak chorego dziecka, pielęgniarki z OIOMu były kochane, ale nie widziały dla nas nadziei, kazały się modlić, mój gin omijała nas szerokim łukiem, ksiądz powiedział że to kara bo mąż długo się nie spowiadał, ale nikt............zupełnie nikt w tej swojej mądrości nie powiedział do mnie - kobieto chodź zrobimy mu zdjęcie , będziesz miała pamiątkę (smutną ale zawsze pamiątkę). Dlaczego żadna z tych MADRYCH osób nie zadbała o to. Ja chciałam zrobić zdjęcie, ale mąż mnie wstrzymywał, on kochany wierzył że zrobimy je w domu. A ja wierzyłam jemu. Ale teraz bardzo żałuję, bo mimo iż był oplątany rurkami i pogrążony w śpiączce to miałabym na zdjęciu jego cudowną twarzyczkę, której niestety nie pamiętam. Czy tak miało być? A jego bliźniak - no cóż podobni to oni do siebie nie byli. Taki mój wyrzut sumienia - ten brak zdjęcia. Dla waszych Aniołków (***) Dla Ciebie Nikoś (***)
|