Ja termin miałam na 28 grudnia,czyli na świeta miał sie pojawić albo na Nowy Rok,a odszedł w sierpniu trzy tygodnie przed rocznicą ślubu,to miała być najpiekniejsza rocznica ślubu z cudownym gościem w brzuszku.Beczałam cały dzień,do południa razem z męzem a jak poszedł do pracy to sama,pojechałam jeszcze na cmentarz,a tam to całkiem sie rozkleiłam.....było tak smutno. Teraz boje sie 1 listopada,a świąt to nawet nie wspomne... Nasz dom też jest bez radości,cicho aż boli.I ciągle tylko pytam Boga kiedy to sie zmieni,kiedy będziemy mieli szanse być prawdziwą rodziną,kiedy ożyjemy,bo teraz to jest wegetacja.Czy dane nam będzie mieć dziecko? Tak dziekowaliśmy Bogu że nam Tomcia dał,ale dlaczego nam Go zabrał??? Życie zmieniło sie nam po tej tragedi,kiedyś pytaliśmy kiedy?,teraz dlaczego? i kiedy? Pozdrawiam Cie i życze radosnego życia!
|