wzruszyła mnie Twoja historia o sroczce...
na cmentarzu, właściwie na wsi, tam gdzie mieszkają teściowie słychać na wiosnę i w lato mnóstwo ptaków. szczególnie utkwiło mi w głowie pohukiwanie synogarlicy, ale ja nazywam ją sówką, bo tak to brzmi. pare razy gdy prosiłam w myślach naszą córeczkę żeby była przy mnie w ważnej sprawie usłyszałam nagle hukanie w mieście (mieszkamy w W-wie)... ...i tak sobie myślę, że to właśnie nasza Laurunia daje w ten sposób znać, że jest blisko. tak to działa na moją wyobraźnię.
pozdrawiam
|