nasze dzieci przez chwile po smierci sa jeszcze blisko nas, a po pewnym czasie gdy sie juz upewnia, ze z nami powinno byc wszystko w porzadku odchodza do raju a tam zapominaja o nas, zeby za nami nie tesknily az do momentu gdy my sie tam zjawimy. Podobno im bardzo szybko ten czas mija. Nie wiem czy opowiadalam te historie tu na forum ale choc pewnie czesc z was pomysli, ze jestem wariatka to jednak opowiem. W 1 urodziny mojego synka pojechalismy z mezem na cmentarz, z kwiatami, zabawkami itd. Ja bylam w strasznym stanie caly czas plakalam i blagalam mojego synka, zeby "pogadal z tym z gory i zalatwil mi przejscie do tamtego swiata" - przybieralo to czasami dosc wymagajacy ton w stylu: "jesli jestes aniolkiem to chyba cos mozesz?!!" Po wizycie na cmentarzu pojechalismy do firmy - byl to zaklad produkujacy blaty granitowe. Bylismy pierwsi w firmie i weszlismy od tylu budynku, od hali produkcyjnej. Na stole pod pila lezala plyta granitowa przygotowana dzien wczesniej do ciecia. Przez noc osiadl na niej pyl z produkcji. Jak tylko weszlam na hale poszlam w tamta strone i zobaczylam...dzieciece stopki odbite na tym pyle - tak jakby ktos zrobil odcisk w blocie. Jak moj maz to zobaczyl to zbladl - byly bardzo wyraznie odbite - 5 paluszkow i stopki i gladka zapylon plyta dookola. Wiem, ze to Marcel przyszedl do nas w te swoje urodziny i dal nam znac, ze gdzies tam jest, moze w innym wymiarze ale JEST!! Po tym zajsciu nieco mi ulzylo. Pewnie gdyby mojego meza ze mna wtedy nie bylo to pozniej sama bym sobie wmowila, ze chyba mi sie przewidzialo - ale nie moglo sie przewidziec nam obojgu. Acha, tu gdzie mieszkamy, w USA zaraz po porodzie odbija sie wlasnie stopki dziecka umoczone w tuszu na certyfikacie urodzin. Jedno co mi nie dawalo spokoju to fakt, ze te stopki byly takie malutkie wlasnie jak zaraz po porodzie, wiec wykalkulowalm, ze chyba te nasze dzieciaczki nie rosna tam, ale pewna madra osoba poddala te teze w watpliwosc mowiac:"a skad mialabys pewnosc, ze to twoj maly Marcel jesli stopki bylyby wieksze?" Tak wiec pewnosc mam, ze dzieci nasze sa i zyja nadal tylko my tego wymiaru nie ogarniamy. Pozdrawiam wszystkich XXX
|