Nasza corka zginela tragicznie ,utonela moj maz na miejscu tragedi jeszcze powiedzial sobie "ja chce zyc dalej"wtedy to ja nie wiedzialam co sie stalo ,teraz po 4,5 roku wiem ze tez musze zyc chociazby dla naszych corek 18,15 ,12,i naszego syna ktory urodzil sie po calej naszej tragedi Antos 2,5.Mam 41 lat czuje sie bardzo mlodo ,nasze malzenstwo stoi jednak na skraju.Ja po stracie corki stalam sie innym czlowiekiem .Maz robi wszystko zeby innym dac racje ja mysle inaczej jak wy ojcowie radzicie sobie ze strata malzenstwem i przyjaciulmi ktorzy oczekuja od nas czegos innego pozdrowienia donata
|