To nie jest głupie pytanie. Ja nie mam męża (ani nikogo kto byłby mi w ten sposób bliski), a moje dziecko od chwili poczęcia nie ma ojca. Jak jeszcze nie byłam w ciąży kalkulowałam, jak już byłam to byłam. Nasze sytuacje są bardzo różne, ale obawy podobne. Przez większość ciąży miałam coś w stylu depresji, a teraz siedzę z małym co dwa miesiące w szpitalu. I powiem szczerze, że od niedawna zdaję sobie sprawę w pełni jak bardzo go kocham i umiem rozgraniczyć, że strach o dziecko to nie miłość, a mam wrażenie, że wcześniej się bałam o niego, ale o miłości nie myślałam. Dziwne to co piszę zapewne. Niedawno dowiedziałam się, że to co mi było i jest to PTSD. Ale to akurat nieistotne. Ważne jest aby pewne sprawy obejmować sercem, a nie rozumem. A przeszłość to to o czym wiemy, pamiętamy i czcimy...ale pewne myśli są jak stare rzeczy w szafie. Wiesz, że są, ale ich nie założysz, bo wiesz co się stanie. Dlatego nie zależnie od tego co nam ciąży warto uporać się z przeszłością, broń Boże nie uciekać od niej. Musimy być jej świadomi, bo tylko wtedy da nam spokój. Uśpione rzeczy wychodzą z nas, a te "przestudiowane" są, ale nie "grają" z nami, bo je akceptujemy takimi jakimi są, potrafimy o nich mówić i iść do przodu. Do tego daleka droga, przynajmniej u mnie. Pozdrawiam EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|