Ja miała tak jak sylwia13 opisywała. KOrdocentezę na Czerniakowskiej, krew pod pachę i na Sobieskiego. Potem pojechaliśmy na zakupy budowlane i powrót do Lublina. Doktor Roszkowski, ktory mi pobierał krew nie należy do najsympatyczniejszych, ale w czasie pobierania krwi był miluśki:) Jak pojechaliśmy zaweieźć krew, to od razu mieliśmy rozmowę z gentykiem, która nie wniosła dla mnie nic nowego --- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."