Droga Ewelinko... może nie
powinnam zabierać głosu w tej sprawie ale spróbuję... Mój synek miałby teraz dwa latka i
dwa miesiące, po roku urodziłam córeczkę. Od początku mówiłam jej o braciszku, który jest w
niebie. W jej pokoiku jest zawieszony mały aniołek pod żyrandolem, który symbolizuje nam
Mateuszka. Podchodzimy często do niego i mówię wtedy córci "choć zrobimy Mateuszkowi
buju-buju" i go huśtamy, uśmiechając się do niego czule. Gdy się bawi, pytam
"gdzie jest Aniołek Mateuszek" ona wskazuje w górę. Często sama bierze różne
zabawki i podnosząc je w rączce do góry mówi "idzis" (widzisz) - choć tego jej
wcale nie uczyłam. Jeździmy razem na grób jej braciszka i zawsze mówię, by zrobiła
braciszkowi papa na koniec. Jest jeszcze mała, ale chcę aby od zawsze wiedział, że ma brata,
bo ma do tego pełne prawo. Nie płaczę przy niej aby to, że jej braciszek umarł nie kojarzył
jej się z czymś złym, bo nie chcę by cierpiała. Mówię i będę mówić, że jest obok niej zawsze
w każdej chwili i jest jej osobistym Aniołem Stróżem. Gdy będzie większa to dowie się na co
konkretnie zmarł. Chcę by kochała brata i dlatego małymi kroczkami opowiadam i mówię jej o
braciszku. Mama Aniołka Mateuszka (+ 24 paź. 2007), Amelki (31.12.2008) i Agatki (16.07.2011).
|