Sylwio, u mojej Julci powoli robi się jak w sklepie z zabawkami. Ma już 6 Aniołków, 2
misie, 1 bałwanka, 1 myszkę i 1 czerwone serducho i 1 dzwoneczki, które grają na wietrze.
Zabawki, które już zniszczył czas zabieram do domu i chowam do kuferka(do którego miałam
chować najładniejsze śpioszki, pierwszy ząbek, żeby potem Julcia miała co oglądać), a na ich
miejsce zanoszę nowe. Sama zastanawiam się czy to nie wygląda dziwnie, bo na cmentarzu gdzie
leży Julcia, na grobkach dzieci nie ma ani jednej zabawki. Ale co tam, niech ludzie sobie
gadają, uważają nas za dziwaków, ale tak wygląda nasze macierzyństwo i nie mam zmiaru tego
ukrywać. Zawsze jak idę z nową rzeczą, to pytam się Julci, czy jej się podoba i wtedy jakoś
miło się robi na duszy. Chociaż tyle możemy zrobić... Gosia
Mama Aniołka Julii (13.12.2004-16.12.2004) http://www.republikadzieci.pl/rd/content/view/1127/184/ i Gracjanka
|