niestety nie wierze,bo raz ze stracilam jedno dziecko i tak pocieszalam sie wtedy ze ono jest tam bezpieczne ze ja do niego dolacze kiedys ze musze byc silna dla niego .ze bede miala nastepne ,myslalam ze nie moge skonczyc ze soba bo mojego dziecka juz nie zobacze...itd.i tak minelo 5 lat,zmienilam sie zlagodnilam staralam sie byc "dobra "dla innych ludzi,mila pomocna,uczynna,bo zycie takie krotkie i kruche..ja to juz wiem a oni nie,tak to sobie tlumaczylam,tez ze dobro powraca i tak staralam sie postepowac,i jak juz pisalam minelo 5 lat,poznalam cudownego czlowieka pomyslalam ze teraz napewno sie uda... i 3 lata staran moja nieplodnosc wtorna ,jego plemniki bardzo zle.prosilam Boga daj nam dziecko tamto mi zabrales,bede je kochac uksztaltuje dobrego czlowieka .i tan bog mnie nie slucha.cierpie w samotnosci od lat,moje zycie sie sypie,nie wierze wboga ktory daje pijanym menelka 5 dzieci ktore potem ona dusi i wklada np.do beczek byly takie przypadki w polsce,albo bije albo przypala papierosem w pijackim zwidzie, a nam porzadnym pracujacym pragnacym dziecka ponad wszystko nie chce dac..zapadlam sie w sobie,nie wierze juz w zycie po smierci,moje dziecko skonczyla w spalarce odpadow medycznych i nigdy go nie spotkam,po co sie oszukiwac?Boga nie ma nie ma sprawiedliwosci zadnego prawa,jedne zabijaja i dostaja w prezencie kolejne.a inne...czuje ze moje zycie nie ma sensu,juz sie nie oszukuje,Bog jest ok dla ludzi zrozpaczonych poszukujacych sensu tego co sie stalo,ale czy komus ten wymyslony Bog pomogl?czy pomogl jak modlilysmy sie o zycie lub zdrowie dzieci?czy ulzyl nam?NIe!nie ma Boga,a to wzsystko jest dzielem przypadku,natury.a my jak to w przyrodzie jedni przezyja inni nie...pociesza mnie tylko jedna mysl :ze wszyscy skoncza tak samo,chociaz to bedzie sprawiedliwe
|