Czy ktoś z Was w obliczu nadchodzącej choroby bądż śmierci własnego dziecka nie modlił się o odmiane tego stanu rzeczy?
Nie sądzę.
Nawet ja - logiczna, racjonalna, empiryczna.
Powiecie "boża wola", czyli słowo wytrych na wszystko, czego rozumem nie można uchwycić.
Może nie zadziałało przez ten mój wtórny ateizm? Ale oprócz mnie mantre zdrowasiek klepała cała katolica rodzina. Prawdziwie katolicka a nie tylko w niedziele na mszy.
Jest wiele "świadectw" "uzdrowień". Ale nikt nie prowadzi statystyki jaki procent ludzi (choć w przybliżeniu) styka się z obojętnością tych, których później gloryfikuje sie jako świętych.
Może to tylko łud szczęścia ZWYKłY przypadek, równie dobrze osiągalny bez jakiejkolwiek paranormalnej interwencji?
Co o tym myslicie?
http://www.rozalia.krakow.pl/podziekowania/index.htm
Mnie uczono na studiach, że poznajemy świat przez proces wnioskowania. Jeśli wszystkie kruki, które widzieliśmy są czarne to znaczy, że WSZYSTKIE kruki są czarne. Jeśli z ponad powiedzmy 500 tysięcy osób błagających o zdrowie uda się to zaledwie garstce (np 50) to znaczy, że to zwykły zbieg okoliczności, równiedobrze osiągalny bez pomocy świętego.
Jeśli ludzi zeznają o "cudach", to ja jako pierwsza zeznam, że cudów nie ma.
Pozdrawiam
Basia mama Laury Czarodziejki (ur. 14.07.2001 zm. 22.09.2004)
Antosia (6 lat) i Marysi (2 lata)
|