Jeju jak mi przykro... Takie momenty strasznie rozdrapuja rany. Pamiętam jak sama miałam nadzieję dostać ubranko mojego Synka, opaskę która mial na rączce... dostałam tylko opaskę, ale moja reakcja była podobna do Pani... Płacz, krzyk. Dzisiaj się zastanawiam czy wśród tych łez nie było też łez szczęścia. Dzisiaj dla mnie ta opaska jest jak relikwia.
Pani Bozenko, każde uczucia są normalne. Możemy być zle, rozdrażnione. Ja potrafiłam być okropna nawet dla osób które chciały mi pomóc. Potrafiłam okropnie ranić. Mamy ogromny bagaż emocji i doświadczeń. Mamy prawo do każdych emocji.
Jedna z Mam pod moim postem spytała co u mnie słychać i tam opisałam wszystko szczegółowo. Ze zdrowiem bardzo dobrze. Po paru msc udało mi się w końcu wyleczyć infekcje i wyniki mam bardzo dobre. Sprawy zaczynają się układać. A to pozwala mi skupić się na własnych uczuciach. Łzy sa, ból jest. Walczę tylko każdego dnia, aby ten ból nie zdominował mojego życia. Szukam małych radości, staram się o uśmiech swój i męża. Odcinam od osób i sytuacji, które mogą ból dominować. Koncentruje się na nas i na oswajaniu bolu. Zaczynam wierzyć w lepsze dni. Codzień dziękuję mojemu Synkowi za dobre momenty, które nas spotykają. Czuje, ze jest obok i dba o nas.
Pozdrawiam Panią serdecznie Patrycja
|