Wysłałam Ci na maila mój dziennik, ale jak nie doszło, to spróbujemy jeszcze raz. To Ty pierwsza napisz, a ja wtedy wyślę-hania34@interia.pl Myślałam,że mnie "olałaś"...:)Chyba nie ma innego sposobu na poradzenie sobie z tą sytuacją, jak dziecko, chociaż taka ciąża jest inna niż wszystkie, pełna strachu. No i...ja starałam się wybaczyć wszystkim, którzy "niedpopatrzyli". A było to mniej więcej tak- przestałam czuć ruchy synka w 35 tyg. ciąży. Zgłosiłam się na oddział ginekologiczny- serce dziecka Antosia biło, ale ktg było nieprawidłowe. Lekarz wypisał skierowanie do wojewódzkiego szpitala i napisał- niedotlenienie. W wojewódzkim szpitalu- serce dziecka biło 280 (powinno być 160), narządy były obrzęknięte. Zawołali neonantologa i pytali go, czy robić cesarkę. Ale on powiedział,że tak szybko bijącego serca nie wyhamuje. zaczęły mi się skurcze i z tego powodu zaniechali transportu do Gdańska. Po dwóch godzinach od chwili, gdy się tam zgłosiłam, Antek umarł. A urodziłam go następnego dnia. Sekcja zwłok wykazała,że był zdrowy.
|