Może to trochę dziwnie zabrzmi ale ostatnio cos do mnie dotarło...że w moim życiu piękne były tylko chwile. Już od najmłodszych lat nie bylam chyba szczę¶liwa. Nie chodziło tu o to, że miałam złych rodziców, wręcz przeciwnie rodziców mam wspaniałych. Ze mn± co¶ sie działo. Nie chcialam sama spać bałam się sama nie wiem czego. Trwało to bardzo długo byłam juz nastolatka kiedy zaczęłam normalnie przesypiac noce w swoim łóżku. Gdzie¶ w okresie gimnazjalnym zaczęły się u mnie problemy z jedzeniem. Którego¶ dnia zle sie poczułam, chciało mi się wymiotowac. I od tamtej pory jakby we mnie piorun strzelił. Zaczęłam sie bać że jak cos zjem to mi zaszkodzi ciagle było mi niedobrze i przestalam je¶ć...bylam bardzo nieszczę¶liwa, wpadlam w depresję, mialam mysli samobójcze. Ten lęk paralizowal, nikt mnie nie rozumiał bo jak skoro ja siebie nie rozumiałam? Byłam już w liceum ( caly czas na lekach) kiedy poznałam moja pierwsza miło¶ć. Bardzo się kochalismy. Bałam się mu powiedzieć o moim problemie. Niepotrzebnie bo bardzo dobrze to przyj±ł powiedział, że teraz kocha mnie mocniej i pomoże mi się z tego wypl±tać. Gdy mielisny po 19 lat o¶wiadczył mi się, byłam mega szczę¶liwa. Obiecal mi, że jak mi się poprawi to wezmiemy ¶lub. Zaczęło się poprawiać jako¶ jak bylisny na studiach w 2009 roku. I namówiłam go na ustalenie daty. Miał to być bodajże 12 sierpień 2010. W lipcu 2009 roku zostawił mnie od tak po prostu. A wyja¶nieniem było to, że nie widzi nas razem...moj ¶wiat sie zawalił, straciłam poczucie warto¶ci i bezpieczeństwa, które mi dawał. Szybko znalazl sobie pocieszenie. Byc moze mnie zdradzał...nie mamy kontaktu ze sob±. Po pół roku pojawił się w moim życiu mój obecny m±ż. Długo o mnie walczył bo ja nie chciałam mieć nikogo. Ale udało mu się. Przy nim moj problem z jedzeniem zminimalizowal się. Zawsze bedzie to problem juz do konca życia. Ale przy nim zaczęłam normalnie je¶ć wszystko, nawet w knajpach o czym wczesniej nie było mowy. Piotrek o¶wiadczył mi się we wrze¶niu w 2012 i we wrze¶niu 2013 wzielismy ¶lub. Znów byłam szczę¶liwa. Po roku znów siegnelam dna po smierci Olusia. Zastanawiam się czy życie wła¶nie na tym polega. Ze musimy ci±gle podnosić się z porażki a szczę¶cie w zyciu to tylko krótkie momenty? Moja przyjaciółka porównała moje życie do drogi krzyżowej. Najpierw upadasz żeby póĽniej znow powstać...tylko czy ja sie podniose z takiej traumy jak± jest ¶mierć wlasnego dziecka? Ania mama Aniołka Olusia *+ 9.10.2014 27tc Kacperka *22.04.2016
|