Odiwedzam moje dzieci i coraz bardziej boję się tam chodzić... kiedy widzę spojrzenia przechodzących osób - widze w nich wszytsko... Ich współczucie i jednoczesną radość, że idą dowiedzić swojego krewnego, nie dzieci. Ogarnia mnie wtedy taki szał, że mam ochotę ryczeć i wrzeszczeć na całe gardło "BOŻE! DLACZEGO MOJE DZIECI?!" A co robię? Odchodzę od waszych pomniczków i z każdym krokiem moje serce rozrywa się coraz bardziej na pół, a oczy wypełniają łzy, bo mam wtedy mam największe poczucie waszej straty. Mam wrażenie, że was opuszczam, że odchodzę od was, że was zostawiam.
Z każdym dniem, miało być łatwiej, więc ja się do jasnej cholery pytam, dlaczego jest coraz trudniej?! Normalnie nie mam siły już by to ogarnąć w moje głowie, waszą śmierć... nie umiem tego zrozumieć, nie umiem.
Tęsknię za wami potwornie moje kochane dzieci, moje oczekiwane i upragnione skarbeńki. Tak bardzo cieszyłam się, że was będę mieć, że okrutny los zadrwił ze mnie potwornie. Odebrał mi was, nie pozwolił się nawet na chwilę wami nacieszyć. Czy kiedyś nadejdzie dzień, że będziecie obok mnie, jak we śnie? "Wylane łzy matki w rozpaczy za dzieckiem, nigdy nie wysychają."
mama aniołeczków Igorek ur.zm.10.04.2014 Gabrysia ur. 13.02.2013 zm. 15.03.2013 oraz Matylda ur. 02.10.2009
|