Witam kochana niestety tak to jest, że czujmy się jak trędowate i to nie tylko Ty tak czujesz ja mam to samo.Przykre ale prawdziwe, do pogrzebu pomoc, odwiedziny, a potem cisza, unikanie nas, lub powiedzenie zadzwoń jak będziesz miała potrzebę. Jak można zadzwonić może przeszkadzam w świętowaniu , może nie ten czas. Powiem tak jest do dzisiaj,a minęło od śmierci mojej córki 28 miesięcy, mało kto sie pojawia i nikt nie dzwoni. Natomiast teraz spotkane osoby potrafią powiedzieć o już się pogodziłaś ze śmiercią Anuli, nigdy sie nie pogodzę. Słyszę też takie stwierdzenia trzeba żyć, a moje pytanie co nie żyję. Tak jak potrafię radzę sobie z tym wszystkim, ale dalej czuję się jak Ty kochana trędowata. Wiem może ludzie nie umią rozmawiać, lepiej nas osieroconych matek unikać bo matki żyjących dzieci to nie przeżyły by utraty dziecka, zastanawiam się czemu ja właściwie żyję, widocznie jestem złą matką, jeśli słyszę takie słowa i żyję - tylko jakie to życie jest ciężkie to tylko my osierocone matki wiemy. Przytulam mocno do serca światelka pamięci dla naszych kochanych dzieci. mama ANI
|