wiem że nie możemy w przyszłości postępować przez pryzmat doświadczeń ale przyznam że trudno mi będzie nie rozpieszczać dziecka, jeśli będzie mi ono jeszcze dane. A co do zdjęć to pół albumu gotowe (ta szpitalna, bolesna część jego życia) Teraz muszę przebrać resztę zdjęć. Kurczę, widzę w nim ideał mojego dziecka, spełnione marzenie, nic bym w nim nie zmieniła, zabrałabym mu tylko ten cholerny trzeci chromosom, który zniszczył nasze życie. Dziś mija 7 miesięcy od ostatniego bicia jego serduszka. Od początku roku wróciłam/wracam do "normalnosci", pracuję nad swoją figurą, tak jakbym podświadomie chciała zatrzeć ślady po jakże bolesnych przeżyciach, mam mnóstwo planów, chciałabym wyjechać na wakacje, kontynuować zamiay które uniemożliwiła mi ciąża. Ale to wszystko to tylo błądzenie...po prostu szukam jakiegoś sposobu na przyszłość, jakoś chciałabym się pocieszyć ale przecież żadna figura ani wakacje nie ukoją bólu przez jaki musieliśmy przejść... Mimo wszystko schowałam uczucia za żelazną kurtyną i tak naprawdę tylko tutaj na forum dopuszczam prawdziwe uczucia i popłakję nad klawiaturą...
Antosiu, Aniołku mamusi i tatusia, światełka do Twojego nieba (*)(*)(*)
|