Kochanie tak mi smutno bez Ciebie. Każdego dnia coraz bardziej odczuwam Twoją nieobecność. Rok temu miałaś dokładnie dziś w piątek operację. Nie dawali ci szans Skarbie na przeżycie a Ty sobie poradziłaś. Tak się cieszyłam z Twoim tatą, tak dzielnie walczyłas, tak bardzo chciałaś żyć, że lekarze sami nie wiedzieli dlaczego przezyłaś krwotok po operacji, którego nie wiedzili jak zatrzymać. Sam ustał. Dlaczego kochanie musiałaś odejść i zostawić nam tam straszną pustkę w sercach, w domu, wszędzie? Za chwilę będzie rok jak ostatni raz zabiło Twoje serduszko, jak osttni raz cię tuliłam i całowałam po policzkach i jak ostatni raz uścinęłaś mój palec na pożegnanie. Dla mnie to tak jakby było wczoraj. Kiedy byłas po pierwszej reanimacji, i kiedy powiedzili, że juz nie będą w stanie nic zrobić, aby cię uratować, kiedy Twoje serduszko przestanie jeszcze raz bić pozwoliłam ci odejść. Trzy razy powtórzyłam ci wtedy, że możesz spokojnie odejść, że jakoś z tym sobie poradzę. I co? nie radze sobie. Jak mogłam ci pozwolic w ogóle odejść? co ze mnie za matka?~! Nie daję sobie z tym rady... nie mogę się ztym pogodzić i jest mi coraz bardziej ciężko i coraz bardziej smutno, a tęsknota za Tobą jest nie do opisania.
kocham cię Gabrysiu... "Wylane łzy matki w rozpaczy za dzieckiem, nigdy nie wysychają."
mama aniołeczków Igorek ur.zm.10.04.2014 Gabrysia ur. 13.02.2013 zm. 15.03.2013 oraz Matylda ur. 02.10.2009
|