Sto lat dla tatusia, najwspanialszego człowieka jakiego znam. W tym całym cierpieniu cierpisz bardziej patrząc na łzy najbliższych. On był moją podporą przez cały czas i ciągle wspierał mnie na duchu ale moje serce się rozpadało na milion kawałków kiedy płakał w Dzień Ojca (Antoś miał akurat infekcje i był słabiutki), właśnie w tym momencie po raz pierwszy nie myślałam o sobie i o swoich uczuciach... Dotarło do mnie jak wielkiej tragedii jesteśmy uczestnikami skoro nawet najtwardsi się poddają, kiedy nawet najsilniejsi stają się bezsilni... Więc życzę mojemu mężowi po prostu lepszego roku, i cierpliwości w oczekiwaniu na szczęście...