Żadna z nas nie zapomni bólu jakiego doświadczyłyśmy i wciąż doświadczamy. Nasze dzieci, nieważne jak długo żyjąc na zawsze uczyniły z nas MATKI! I zawsze będa częścią naszego życia... Kiedy Antoś żył odwiedziła mnie kobieta, która w 2010r straciła córkę w wyniku wady serca, mała żyła 8 miesięcy a jej mama założyła fundację wspierającą rodziców, którzy na potrzeby leczenia musza mieszkać lub podróżować w innym miejscu. I Sarah właśnie udzieliła mi kilku ważnych rad, których nie chciałam słuchać bo przecież wierzyłam że mój synek będzie żył. Powiedziała mi, żebym traktowała Antosia zawsze jako część mojego żyvia, jako doświadczenie, kazała mi o nim opowiadać, chwalić sie nim, mieć obecne jego zdjęcia itp. W ten sposób oswoję się z jego jakby inną obecnością... I tak robię,chwalę się że byłam matką, tym jakiego cudownego i ślicznego miałam synka, nie ukrywam się i nie udaję że nic się nie wydarzyło... I trochę działa. Ta kobieta powiedziała też że później będzie pora na "rainbow baby" czyli dziecko tęczy, bo po tym dramacie musi być lepiej, tak jak po burzy wychodzi tęcza. Ciężko jest się z tym pogodzić ale trzeba znaleźć własny sposób na znalezienie nowej drogi i odbudowania życia...
Aga mama Aniołka Antosia(*)(*)(*)
|