Czyli jest nadzieja,że będziemy kiedyś bardziej ludzkie znowu...ale jeśli chodzi o mnie to jeszcze nie teraz...znieczulic u mnie zapanowała na razie EwelinaW napisał(a): > Też się skłaniam ku temu stwierdzeniu ale nie zgadzam się z dziewczynami, że małe problemy nie są ważne.
> To właśnie "małe" problemy i "małe "radości budują życie.
> Też przezywalam migdalki mojej córci, czy dzisiejszą wysypke synka. I największym problemem mojego dzisiejszego dnia, było to, że cgyba nie pójdę do pracy jutro. Nie myślę o tym, że to tylko wysypka, bo przecież Zuzia, to dopiero miała nie halo. Nie mogę bagatelizować małych rzeczy i odnosić ich do Zuzi. Bo to była sytuacja ekstremalna, która doryczy odsetka społeczeństwa.
> Nie płacze, kiedy umiera rodzic, csy dziadkowie kogoś znajomego, bo wiem, że taka kolej rzeczy. Ale potrafię z przyjaciółka przeżywać angine jej syna, bo to jej pierwsze dziecko i jest przestraszona.
> Ale to przyszło samo. Nawetnie wiem kiedy:)
> --------
|