za miesiąc dokładnie 15 marca minie rok od najgorszego telefun który dostałam w moim życiu. Kiedy zobaczył numer telefonu już wiedziałam, wiedziałam co się stało. Odebrałam tylko po to by ktoś powiedział, Pani Magdo, tak nam przykro... robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Ja wiem, że zrobili wszystko, by uratować moje dziecko. Nie zapomnę łez Pani doktor, która powiedziała po pierwszej reanimacji Gabrysi, że następnym razem nie będą jej w stanie pomóc. I dwa dni później, kiedy Gabrysia ostatkiem sił ścisnęła mój palec, kiedy ostatni raz wycałowałam ją w policzki od nas wszystkich - odeszła. Rok od jej urodzin minął. A teraz zbliża się rok od jej śmierci, a ja nadal widzę każdy dzień coraz bardziej dokładniej i coraz więcej szczegółów mam przed oczami z każdej chwili z nią spędzoną i z każdego momentu od jej śmeirci. kiedy kupowałam ubranko Gabrysi do trumny wyłałam jak bóbr w sklepie i nikt nie wiedział dlaczego. To prosekturium, potem ta trumienka, tabliczka, krzyż. Dziura w ziemi. I moje dziecko włożono tam i zasyano. Jak mogłam na to do jasnej cholery pozwolić?! Żeby ją tam dali, schowali i nie mgoę jej już nawet dotknąć...> Oszaleje albo utonę w morzu łez "Wylane łzy matki w rozpaczy za dzieckiem, nigdy nie wysychają."
mama aniołeczków Igorek ur.zm.10.04.2014 Gabrysia ur. 13.02.2013 zm. 15.03.2013 oraz Matylda ur. 02.10.2009
|