Kocham i tęsknię Kacperku. Nie mam się do kogo wypłakać tylko do ekranu komputera :(
Chyba zostałam potworem. Znajomy męża pytał go czy mogłabym zatrudnić jego żonę bo chcą planować dziecko. Niestety jest to nie możliwe w mojej maleńkiej firmie. Gdy mąż mi to opowiadał wyskoczyłam z tekstem: "to już tak wcześnie szukają alternatywnej pracy? A skąd wiedzą czy im się uda od razu i czy wszystko będzie ok?" Mąz odpowiada: a dlaczego ma im się nie udać? Właśnie dlaczego? przecież nieszczęścia nie mogą dotyczyć wszystkich. Gdy tu na forum piszą mamy które planują ciążę jakoś nie przyszło mi do głowy jakiekolwiek głupie stwierdzenie, może dlatego że wiedzą o tym ze strach kryje się za plecami? Pamiętam jak koleżanka będąca w ciąży pisała że jej sie szyjka skraca że ma gronkowca, którego nie mogą się pozbyć. Raz miała potworne skurcze ale tez zwlekała z pójściem do szpitala. Prosiłam ją by uważała na siebie by tego nie lekceważyła i na szczęście wszystko miało szczęśliwy finał. A ja przeżywałam gorzej od niej. Dobrze że nas dzieli spora odległość bo sama bym ją zaprowadziła do szpitala. Jestem nienormalna bo jestem matką anioła?