Nie opisywałam historii- Basia też miała przełożenie wielkich pni tętniczych.Dlatego Wasza historia tak mnie poruszyła... Wiesz, anestezjolog mi mówił, że nie pamięta takiego tygodnia, był bardzo poruszony, rozmawiając z nami płakał...Widzieliśmy, że wszyscy bardzo przeżywają śmierć naszych dzieci-bo najpierw Dominik, potem Jagusia, potem Basia...Pamiętam Jagusię z sali pooperacyjnej-tak spokojnie leżała, nie mogłam uwierzyć, że zmarła, nic na to nie wskazywało wcześniej...U Basi też operacja się udała-tylko ta krzepliwość, potem doszły obrzęki nerek, mózgu, płuca przestały funkcjonować...nic nie można było zrobić...
|