nasza corka zginela dwa tygodnie przed koncem roku szkolnego,po dwoch tygodniach pojechalismy po powrocie prosto z drogi pojechalismy na grobek franziski tak samo przywitaly nas koty najpierw jeden potem drugi,Na poczatku sie ich balam .Przyjechalismy do domu i rozpakowanie auta i wtedy kot wszedl nam do auta i usiadl na wycieraczce z mijej strony.Bylo tak przez jakis czas czasami polorzylam torbe na lawce obok grobku i poszlam po wode jak wrocilam siedzial kot na mojej torbie albo po prostu przyszedl i si e ocieral o mnie tez mysle ze to nie przypadek tez sie dobrze czuje na cmentarzu i tak ma zostac .jak inni to postrzegaja ?moze sie martwia ze zwariowalysmy ,moze tez nie wiedza i chca nas odciagnac zebysmy nie zamocno popadly w rozpacz.u mnie minelo albo minie 18.07-dziewiec lat ale tak samo potrzebuje przynajmniej raz w tygodniu.Pozdrawiam cieplutko.