Może powoli tych lepszych dni będzie coraz więcej... Mnie pomaga zajęcie, jeśli cały dzień mam wypełniony zajęciami, pracą, siostry dziećmi,ogródkiem itp., to jest mi lepiej. Bo przecież jak jestem z siostry dziećmi to nie mogę w kółko płakać, muszę się trzymać. Podobnie w pracy, wiem że nikt nie życzy sobie żebym się snuła i płakała po kątach, praca to praca. Po prostu wiem, że muszę i tyle.
Pomaga mi też bycie na cmentarzu. Tam sobie mogę z moją Misią spokojnie porozmawiać, mam takie wrażenie, że jest bliżej mnie. Denerwuje mnie tylko jak zdarzy się jakiś ciekawski przechodzień, który lubi sobie popatrzeć, taka sensacja... Ale ludzie są tylko ludźmi, tego też już się nauczyłam.
Nie wiem jak u Ciebie z przyjaciółmi, u mnie dziwna rzecz, jakoś tak poznikali. Dużo pomaga mi mąż, to chyba dzięki niemu jakoś funkcjonuję. Po prostu dla niego. Wiem , że musimy być jeszcze szczęśliwi, jeszcze nie teraz, ale może za jakiś czas? Wiem, że Niunia nad nami czuwa i opiekuję się nami i że Ona nie chce żebyśmy się załamali. Nie po to mieliśmy ją przez 9 miesięcy ciąży i przez dwa dni jej życia tutaj ze sobą, żeby to nas zniszczyło. Muszę być lepsza, dla niej i dzięki niej.
Zauważyłam też, że jak myślę o Lence ale w taki sposób, że ja jej tu niem, że ja mogłabym z nią chodzić na spacery, ja przytulić, kąpać całować, że mnie nie pocałuje na dzień matki itd, tak przez duże JA, to wtedy jest mi znacznie trudniej. Nie wiem czy to zrozumiale napisałam, ale chodzi mi o to, że łatwiej mi jak sobie myślę, że jej jest tam dobrze, że się uczy i bawi z innymi Aniołkami (np z Twoją Lenką), że się opiekuje innymi dziećmi, o wiele łatwiej niż jak myślę jak mnie tu bez Niej źle. To może takie oszukiwanie się, ale trochę pomaga.
Napisz kiedy tobie jest lepiej, może coś od ciebie ściągnę? Jakiś dobry przepis na więcej lepszych dni, mam nadzieję że może moje sposoby trochę ci pomogą. Pozdrawiam mama Aniolka Lenki zm luty 2013
|