Dziewczyny, jest słonecznie, pięknie ciepło. Macie możliwość wyjechania gdzieś? Najlepiej na dłużej-tydzień, dwa. Ale jak nie, to chociaż weekend! Serio. Bierzcie mężow, czy przyjaciółki i się "oderwijcie". Po śmierci Zuzi moje przyjaciółki zabrały mnie na Sycylię.To było jakoś 1,5-2 miesiące po śmierci Małej. Jak ja nie chciałam lecieć...Zostawić grobi??? No i po ja w ogóle mam lecieć??? Zapewnie nie skorzystałam z tego wyjazdu w 100%. Nie zachwycałam się widokami, zabytkami. No bo ładne...ale... Z przyjaciółkami przegadałyśmy nie jedną noc i nie jeden dzień. Potrafiłam się z nimi śmiać, Pomogły mi wyrwać się z mojego więzienia i azylu jednocześnie, czyli z domu... Teraz też tak mam, że wyjazdy pomagają mi "oczyścić głowę", zebrać myśli. I nie musi to być daleko. Wystarczy,że pojadę do rodziców na wieś. Nie trzeba wiele. Po prostu wyrwać się z tego miejsca, w którym się tkwi bez celu. Święta obchodzę. Kiedyś opiekun duchowy naszej rodziny powiedział mi, że przyjdzie taki czas,że pójdę na cmentarz, zapalę znicz, a potem zdmuchnę śwwieczki na swoim torcie. Może świeczek już nie dmucham, ale tak właśnie jest. Potrafię pogodzić rocznicę śmierci Zuzi ze swoimi urodzinami. Przecież nie wykreślę tej daty z kalendarza,a i myślę, że moje dzieci żyjące, chciałyby, żeby mama miała takze urodziny. Może pomyślicie, że ja mam dla kogo świętować. I to prawda. Robię to dla SIEBIE. Nie tylko dla dzieci. Ja po prostu kocham żyć. Niech zmarli mają spoój "Gdzieś Tam", niech patrzą sobie na nas bez smutku. ---- Mama Królewny Zuzi 23.08.07-*06.06.08 Księżniczki Natalki 24.09.09 Księciunia Nikosia 24.01.12 ==== "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|